Tutaj powinien być opis

Pompi- leniwa pszczółka

Zaczynał się kolejny dzień. Pierwsze promienie słońca. Padały na kwiaty, które niczym kolorowy dywan pokrywały całą łąkę, a śpiew porannych ptaszków zlewał się ze szmerem strumyka. Ze starego, opadającego pnia zaczęły wychodzić pracowite pszczoły, pobzykując radośnie. Zaczynały kolejny dzień pracy i to im się podobało...Wspaniale! Bo im więcej kwiatków przejrzą, tym więcej miodu będą mogły wyprodukować, aby nakarmić swoją ogromną rodzinę. Ale, jak co ranka- Pompi nie miała ochoty pracować i jak zwykle wychodziła z ula ostatnia.

- Znowu muszę szukać pyłku! Dlaczego nie mogę być motylem? One mogą się przechadzać pośród kwiatów, a ja muszę chodzić w tę i z powrotem- z łąki do ula i tak każdego dnia...- narzekała pszczółka.

Po dwóch podróżach Pompi położyła się na jednym z kwiatków. Czuła się taka zmęczona...!

- Kto będzie wiedział, że nie pracuję?-pomyślała- i ukryła się pośród płatków, spoglądając na niebo i marząc o tym, aby zamienić się w motyla z pięknymi ogromnymi skrzydłami. Nagle obudziła się. Niebo nie było już niebieskie, tylko czarne...bardzo czarne i pełne małych światełek. Nastała noc. O tej godzinie wszystkie pszczoły już smacznie spały w ulu .Wtem dało się słyszeć jakieś dziwne dźwięki i Pompi ogarnął strach.

- I jak ja teraz wrócę do mojego ula?Nocą nie znam drogi...-powiedziała pszczółka zanosząc się płaczem..

Jakiś nocny motyl, który akurat tamtędy przelatywał, usłyszał jej zawodzenie.

- Dlaczego płaczesz, pszczółko? Co robisz o tak później porze?- zapytał

- Nie pracuję...usnęłam, marząc o tym, by stać się motylem... a teraz nie wiem, co począć...- poskarżyła się Pompi.

- Naprawdę chciałabyś być motylem? Ja tam lubię pszczoły, bo tworzą dużą rodzinę i wszystkie sobie pomagają i chronią się. Nie martw się, pomogę ci wrócić do ula. Tylko się nie ruszaj z tego kwiatka- powiedział motylek i odfrunął.

Po krótkim czasie pszczółka ujrzała, jak w ciemności nocy zaczęła rysować się przed nią droga utworzona ze światełek. Przypominały one małe gwiazdeczki, ale to były świetliki. Mnóstwo, przeogromnie dużo świetlików podążało za nocnym motylem .

- Chodź, pszczółko!-powiedział motylek- Wystarczy, że będziesz pilnować się tej oświetlonej dróżki, a dotrzesz do domu.

Pompi zeskoczyła z kwiatka i witając się z każdym ze świetlików, które wskazywały jej drogę, ruszyła w kierunku domu. Wreszcie dotarła do starego, opadającego pnia i ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że cała rodzina czekała na nią. Choć była to noc, radosne bzyczenie dało się słyszeć nawet z bardzo daleka. Następnego dnia o poranku Pompi wstała pierwsza, ciesząc się, że jest pracowitą pszczółką i może wyruszyć do pracy

 

NAUCZYCIELKA PRZEDSZKOLA -MARZEC 2011